





piątek, 9 Październik 2009
Kategoria: Rozmaitości
Wrzuciliśmy kolejną porcję świeżych zdjęć do galerii. Zapraszamy do oglądania.
czwartek, 8 Październik 2009
Kategoria: Dziennik
Drugiego i zarazem ostatniego dnia naszej wizyty w Amritsarze wybraliśmy się do osławionej Złotej Świątyni.
Kompleks zajmuje dość dużą powierzchnię i wygląda imponująco. Główne miejsce kultu- Hari Mandir Sahib znajduje się w centrum świętego basenu Amrit Sarovar (Basen Nektaru), od którego miasto wzięło swoją nazwę.
czwartek, 8 Październik 2009
Kategoria: Dziennik
Wizyty w północnych Indiach nie można uznać za pełną bez odwiedzenia będącego chlubą wyznawców Sikhizmu Amritsaru, a dokładnie znajdującej się tam Złotej Świątyni.
W mieście tym spędziliśmy niecałe dwa dni, co jak się później okazało, było absolutnie wystarczające.
czwartek, 8 Październik 2009
Kategoria: Kultura
Rewolucja Kulturalna, a także współczesne działania rządu chińskiego mają na celu całkowitą eksterminację tożsamości narodowej Tybetańczyków. Z drugiej strony znaczny wpływ kultury zachodu na młode pokolenie emigrantów sprawia, iż z roku na rok starożytne tradycje zaczynają stopniowo odchodzić do lamusa. Jest to bardzo niebezpieczny proces, ponieważ w sytuacji braku własnej państwowości, poczucie tożsamości narodowej stanowi jednym z najważniejszych czynników gwarantujących przetrwanie Tybetańczyków jako narodu.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Informacje praktyczne
Jak powszechnie wiadomo, największą atrakcją McLeodganj jest znajdująca się tu rezydencja Dalaj Lamy, będąca częścią składową Complexu Tsuglagkhang. Sama rezydencja jest niedostępna dla zwiedzających, natomiast w kompleksie znajdują się dwie świątynie- Tsuglagkhang sam w sobie oraz świątynia Kalaczakry.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Dziennik
W McLeodganj znaleźliśmy się po 21.00. Jako że mieliśmy zarezerwowany wcześniej przez znajomego hostel Loseling (200 rupii za noc, ciepła woda i co warte podkreślenia pościel), ominęły nas przygody podobnej maści jak w Shimli, które z pewnością stałyby się naszym udziałem, gdyż większość gesthouseów w tym okresie jest tu przepełniona.
Byliśmy zmęczeni podróżą i głodni, dlatego też zostawiliśmy plecaki w sympatycznie wyglądającym i co rzadkie w Indiach- schludnym pokoju i szybko poszliśmy coś zjeść. Nie mieliśmy czasu na poszukiwania, w strachu że wszystko zamkną i żołądki będą nam grały marsza przez całą noc, weszliśmy do pobliskiej i przy okazji całkiem nieźle wyglądającej restauracji Jimmy. Jak się później okazało, jest to chyba najlepszy lokal w mieście. Zamówiłam więc dobrze brzmiące „Tuna mayo potato” i moją ulubiona „Ginger Lemon Honey Tea”, Rafał postawił na pastę. Był to bardzo trafiony wybór, szczęśliwi więc udaliśmy się na nocny spoczynek.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Informacje praktyczne
Do miejsc, które z pewnością warto zobaczyć w byłej letniej siedzibie rządu brytyjskiego, oprócz Jakhu Hill Temple, zdecydowanie należy Viceregal Lodge. Tam też udaliśmy się kolejnego dnia.
Viceregal Lodge jest najokazalszą z kolonialnych budowli Shimli. Budową tej ogromnej willi z szarego kamienia , w stylu angielskiego renesansu, kierował w 1888 roku lord Dufferin. Rezydencja robi naprawdę duże wrażenie, zwłaszcza jeśli jest się miłośnikiem tego typu architektury. Obecnie w budynku znajduje się siedziba Indian Institute of Advanced Studies i dla zwiedzających dostępny jest tylko holl wejściowy i ogrody. Zdecydowanie jednak warto się tam wybrać jeśli już jesteście w Shimli.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Dziennik
Pierwszą rzeczą, jaka zdecydowanie rzuca się w oczy, już parę kilometrów przed Shimlą, jest spowijająca miasto gęsta mgła. Tego dnia również nie było inaczej. Zresztą mam wrażenie, że mgła i nisko opadające chmury są stałym elementem miejscowego krajobrazu.
Po śniadaniu udaliśmy się na będące królestwem małp wzgórze Jakhu. To tutaj, według słynnego hinduskiego poematu Ramajana, Hanuman odpoczywał przed wyprawą w Himalaje po ziele sandźiwani, które miało uzdrowić ciężko rannego Lakszmanę. Na wzgórzu stoi świątynia poświęcona temu właśnie małpiemu bóstwu.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Dziennik
Po dziesięciogodzinnej podróży z Manali znaleźliśmy się w długo wyczekiwanej przeze mnie Shimli. Kierowca niestety nie raczył wysadzić pasażerów na dworcu, tylko zatrzymał się kilkaset metrów przed nim, co wprawiło nas w lekkie zakłopotanie. Oczywiście mapa z LP znów pozostawiała wiele do życzenia, udaliśmy się więc w kierunku, który wydawał nam się najbardziej prawdopodobny jako droga do centrum.
niedziela, 4 Październik 2009
Kategoria: Informacje praktyczne
Po pewnym czasie od przylotu do Indii wielu turystów staje przed podobnym dylematem… Otóż, co zrobić z niechcącymi ważyć tyle co nic, różnymi pamiątkami etc., które zgromadzone po jakimś czasie dają się ostro we znaki, gdy trzeba je nosić na plecach…
Pierwszym nasuwającym się rozwiązaniem jest skorzystanie z usług lokalnej poczty i odesłanie wszystkiego do ojczyzny. Tak też postanowiliśmy zrobić.
Manalijski urząd pocztowy właśnie przechodził remont, pałętając się więc pośród wijących się kabli i wystających drutów z elektrycznością musieliśmy opisać i nadać naszą przesyłkę. I to opisać nie byle jak- przy przesyłkach zagranicznych na każdej wolnej stronie paczki należy wpisać szczegółowe dane nadawcy i detale dotyczące samej paczki. Po tym wszystkim i zapłaceniu 2300 rupii za siedmiokilogramową przesyłkę byliśmy wolni od niechcianych kilogramów i radośnie udaliśmy się do hostelu, by rozpocząć pakowanie dobytku. Następnego dnia rano wyruszyliśmy do Shimli